Dawno mnie tu nie było... mam nadzieję że ta druga połowa roku będzie lepsza pod tym względem... Ale nie o tym :)
Przychodzę dzisiaj do Was z kolejnym projektem denkiem. Trochę się tego znowu uzbierało więc zaczynam.
Kosmetyki
do włosów zużywam dość szybko z racji tego że sięgają mi one do pasa
:) Szczególnie szybko kończą mi się szampony i zwykłe odżywki. Ostatnie
które wykończyła to szampon z Baikal i Babuszki Agafii. Dla mnie
szampony powinny dobrze umyć włosy i przygotować je na maskę czy
odżywkę. Te właśnie takie były. Nie podrażniały też skóry głowy i nie
powodowały łupieżu. Czy wrócę do nich ponownie - nie wiem. Jeśli wpadną
znowu w moje ręce i nie będę miała żadnych innych to pewnie tak. Ale
jak wspomniałam wcześniej nie przywiązuje do nich szczególnej wagi.
Maska
biovax intensywnie regenerująca do włosów ciemnych. Kompletnie u mnie
się nie sprawdziła. włosy były po niej bez życia, bez blasku, nie
chciały się układać, wyglądały jak by były nieumyte. Nie kupię więcej
żadnej maski z Biovaxu. To nie była moja pierwsza ale ostatnia już na
pewno. Zużyłam ją nakładając na włosy razem z olejem przed myciem
włosów. To samo mogę powiedzieć o tej bananowej masce z Kallosa. Nie
sprawdziła się u mnie zupełnie. Zużyłam ją tak w taki sam sposób jak tą z
Biovaxu.
Czarne
syberyjskie mydło Agafii - używałam tego mydła do mycia ciała ale też i
włosów. Na moją skórę miało działanie wysuszające ale do mycia włosów
sprawdziło się idealnie. Nie jest to najbardziej wydajny produkt ale
warto wypróbować. Uważam je lepsze niż jeden szampon. Gdy będę miała
okazje to kupie je ponownie.
Żel
pod prysznic Dove o zapachu granatu i werbeny cytrynowej. Kosmetyk o kremowej konsystencji i dość słodkim zapachu. Używałam go jak
jeszcze było chłodniej więc zapach nie męczył. Dobrze mył ale też
wysuszał moją skórę dlatego nie kupię go ponownie. Też wybieram
kosmetyki o bardziej naturalnych składach, ten dostałam jakiś czas temu w
prezencie wiec zużyłam.
Babydream
żel do mycia dla niemowląt 500 ml. Jest to delikatny żel do mycia
ciała i włosów o dobrym składzie, nie wysusza mojej skóry, zapach jest
bardzo delikatny ale pod koniec czasem mnie trochę już męczy. Jednak
lubię ten żel za skład, cenę, pojemność, w użyciu mam kolejne opakowanie
które na pewno nie będzie ostatnie. Do mycia włosów u mnie się zupełnie
nie sprawdził.
Kolejny
produkt do mycia to kolonialna pianka z Organique. Zapach ma obłędny,
taki męski :) i to tyle z plusów tego produktu. Wysuszał mi skórę, skład
dość kiepski, cena wysoka. Również dostałam ją w prezencie. Raczej nie
skuszę się na nią ponownie.
Kolejnym
kosmetykiem jest różany peeling cukrowy z nasionami malin i olejkiem
arganowym Nacomi. Bardzo fajny peeling o dobrym, naturalnym składzie. Co
mogę powiedzieć - robi co ma robić i tyle :) Czasem nawet po tym
peelingu odpuszczałam sobie już balsamowanie. Myślę że osoby z bardzo
delikatna skóra powinny uważać bo drobinki choć niepozorne są konkretne.
Na pewno kupię kolejne opakowania tylko o innych wersjach zapachowych.
Cena nie jest najniższa ale za ten skład i działanie warto.
Odżywka
do włosów John Frieda brilliant brunette. Była to mała próbka kupiona
na jakiś wyjazd. Na moich długich, średnioporowatych włosach sprawdziła
się dobrze. Pięknie je wygładzała i nadawała im blask, włosy były sypkie
i zdyscyplinowane. Dla mnie minusem jest jej skład ale może za jakiś
czas przymknę na to oko i kupię ja ponownie :) Minusem tez może być
cena. Pełnowymiarowe opakowania nie należą do najtańszych.
Oliwka
do ciała Hipp. Mój ogromny ulubieniec z tej kategorii kosmetyków.
Uwielbiam za wszystko przede wszystkim za działanie ale również za
zapach, za to że jak na oliwkę dość szybko się wchłania, skład cena.
Przy najbliższej wizycie w Pl kupuje kolejne opakowanie. Jeśli boicie
się oliwek do ciała to spróbujcie tej, nie będziecie zawiedzione :)
Krem
do twarzy na dzień i na noc z Orientany Ashwagandha i żeń - szeń
indyjski. Ten krem jeśli dobrze pamiętam był w jednym z pudełek
naturalnie z pudełka które zamawiam prawie co miesiąc. Zawsze znajdę tam
coś dobrego :) Ale wracając do kremu...Przed jego pierwszym użyciem nie
wiedziałam zupełnie czego mam się spodziewać, ponieważ wiedziałam o nim
tylko tyle że skład ma naturalny i dobry. Nie mając nic innego zaczęłam
go używać i nie żałowałam. Świetny, treściwy, odżywczy krem idealny na
jesień i zimę. Używałam go pod minerały. Jeśli nie znajdę nic innego to
na jesień sięgnę po kolejne opakowanie .
Kolejny
zużyty produkt to złuszczająca maska do stóp lub jak kto woli
złuszczające skarpetki :) Kupione pod wpływem chwili na lotnisku w
Warszawie. Zrobiły swoją robotę. Chciałam kupić kolejne opakowanie gdy
byłam na lotnisku ale już ich nie było.
Himalajska
sól do kąpieli Westlab. Te sole kupuję w tkmaxxie. Zawsze gdy planuje
wziąć dłuższą kąpiel lub jestem po treningu i czuję się wyjątkowo
zmęczona dodaje ją do wody. Zawsze mam je w swojej łazience.
To
już ostanie zużyte produkty do opisania :) Pasta do zębów z Ziaji
mintpefekt szałwia. Dla mnie bubel. Chwilę po umyciu zębów miałam
wrażenie że zostały umyte nie kilka minut temu a wczoraj.
Rozszerzająca
się nić dentystyczna Jordan expanding. Bardzo dobra nić. Polecam ją
serdecznie. Robi co ma robić jednocześnie jest delikatna i nie rani
dziąseł które mam wyjątkowo wrażliwe. W użyciu mam kolejne opakowanie.
Trzy ostatnie produkty to jak widzicie produkty od ust. Sylveco odżywcza
pomadka z peelingiem jest moim wielkim ulubieńcem, to zużyte opakowanie
jest moim drugim a w użyciu jest już trzecie. Świetnie peelinguje usta
przy okazji dając przyjemnie uczucie ich odprężenia, nawilża, ładnie
pachnie, skład bardzo dobry, cena też, nic tylko kupować i używać.
Balsam do ust Tisane podobnie jak pomadka z Sylveco, sprawdza się
świetnie, zawsze mam ją w torebce. Nawet nie wiem które to już
wykończona sztuka a używam kolejnego. Minusem może być to że jak jest
bardzo ciepło to ona się robi dość miękka i musimy uważać żeby przy
aplikacji jej nie złamać. Dla mnie osobiście to nie przeszkadza, po
prostu pamiętam żeby jej wtedy za wiele nie wysuwać. Wersję w słoiczku
też mam i polecam.
Trzeci i ostatni już produkt do ust to jajeczko eos o
zapachu summer fruit. Ten produkt jest dla mnie idealny do stosowania w
ciągu dnia gdy nie mam nadmiernie przesuszonych ust. Wtedy mam je
odpowiednie nawilżone i nie mam uczucia ściągnięcia. Jest to produkt o
naturalnym składzie jednak cena jak za produkt do ust nie jest mała. To
jest moje druga lub trzecia zużyta sztuka - nie pamiętam. W torebce mam
kolejne opakowanie. Wszystkie te produkty są bardzo dobre i póki co nie
potrafię z żadnego z nich zrezygnować bo każdy ma swoje zadania. Sylveco
używam gdy moje usta potrzebują masażu i odżywienia. Balsamu z tisane
gdy usta są narażone na zimno, wiatr a jajeczka eos używam jako
codziennej, niewymagającej pielęgnacji.
To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia w następnym poście ;)